Muzeum Podróże Wikingowie

Hełmy z rogami to mit, czyli relacja z wystawy “We call them Vikings”

Wikińskie wojaże w XXI wieku przybrały formę wspaniałej wystawy “We call them Vikings” stworzonej przez archeologów, historyków i kuratorów Szwedzkiego Muzeum Historycznego w Sztokholmie. Wystawa ta, mobilna niemniej niż jej tytułowi bohaterowie, podróżuje od dwóch lat po całym świecie. My mieliśmy przyjemność zobaczyć ją w Tallinie.

Twórcy wystawy mają zasadniczo jeden cel – wyjść poza stereotyp Wikinga – brutalnego barbarzyńskiego wojownika w skórze niedźwiedzia i hełmie z rogami. To wyobrażenie, utrwalone mocno w popkulturze, pochodzi z kostiumów z premiery dramatu muzycznego “Pierścień Nibelunga” Wagnera wystawionego w 1876 roku. Dramat ten opiera się na luźno powiązanych wątkach mitologii nordyckiej. Kostiumy i rogate hełmy noszone przez Walkyrie i inne postaci dramatu bardzo szybko utrwaliły się w świadomości widzów, a w XX wieku rozpowszechniły się w kulturze popularnej: od seriali, po gry komputerowe oraz logo amerykańskiej drużyny footballowej Minnesota Vikings. Wystawa “We call them Vikings” w prosty i zabawny sposób obala ten stereotyp.

Wystawa kompleksowo przedstawia życie Skandynawów we wczesnym średniowieczu – życie na farmie, rzemiosła, zwyczaje i religię, przekonując, że łupieżcze rajdy i przemoc to tylko część historii Wikingów. “To tak jakby przedstawić realia życia współczesnej Europy tylko z perspektywy żołnierzy”, argumentują twórcy wystawy. Zamiast tego pojawiają się inne pytania: Jak wyglądało życie ludzi, którzy nie brali udziału w wojnie? Jaką rolę w społeczeństwie pełniły kobiety? Jaki wpływ wywarli Skandynawowie na inne kultury? Wystawa odpowiada na te i inne pytania bazując przede wszystkim na obiektach archeologicznych, kamieniach runicznych, sagach i średniowiecznych kronikach.

Kim był zatem Wiking? Twórcy wystawy przekonują, że słowo Wiking dla ludzi w Skandynawii 1000 lat temu znaczyło tyle, ile pirat, ktoś biorący udział w pirackiej wyprawie, także kobiety i dzieci. Wikingiem można było być tylko od czasu do czasu. Możliwe, że było to obraźliwe też określenie. Ludzie w tamtym okresie nie nazywali siebie ogólnie Wikingami, ani też Szwedami, Duńczykami czy Norwegami we współczesnym sensie. Mieli raczej lokalną tożsamość – osady, z której pochodzili lub rejonu, do którego ich osada należała. Bardziej od tożsamości etnicznej liczyła się lojalność wobec wodza i arystokracji.  Dlatego też trudno mówić o jednej wspólnej “kulturze Wikingów”, choć wiele łączyło Skandynawów w tamtym okresie – język oraz panteon bogów, wśród których najbardziej rozpowszechniony był kult Thora.

Wystawa to także raj dla rekonstruktorów! Można na niej zobaczyć setki obiektów związanych z życiem codziennym, biżuterię, broń, artefakty religijne, rekonstrukcje ubrań, butów, tkanin i wiele innych. Poniżej kilka naszych ulubionych obiektów.

Korale, srebrne zawieszki i brosze, znalezisko z Stora Ryk (zdjęcie by Wici)

beads carnelian and rock crystal

Karnelian i kryształ górski cieszyły się popularnością (zdjęcie by Wici)

Posrebrzana brosza z brązu podtrzymująca szelki damskiego fartucha (zdjęcie by Wici)

viking necklace

Sznur korali zawieszany przez kobiety na broszach (zdjęcie by Wici)

Hammer of Thor pendant

Srebrna zawieszka Młot Thora (zdjęcie by Wici)

Czółenko tkackie do ubijania materiału z miłosnym wyznaniem „Myśl o mnie, ja pomyślę o Tobie. Kochaj mnie, ja będę kochał Ciebie” (zdjęcie by Wici)

Całkiem sprawna para męskich butów (zdjęcie by Wici)

odin's head in wood

Odyn! (zdjęcie by Wici)

Powiązane